Miniatury literackie. Blo(k) z myśli dojrzałego mężczyzny.

  Nadeszła. Wyczekiwana, niecierpliwymi westchnieniami po wielokroć przywoływana. Hurgotem skrzydeł, poranną rosą oznajmująca swe przybycie, wyciągnęła mnie z mieszkania. Taka niegwałtowna, nieordynarna. Wiosna. Miałem wrażenie, że nawet woda płynie radośniej.       Gdy przygotowywałem sobie kawę, ktoś zapukał. W wizjerze nie zobaczyłem nikogo. Otworzyłem drzwi. Na korytarzu stała malutka, chudziutka istota. Miała najwyżej metr trzydzieści, […]

Czytaj dalej

  Zdecydowanie nie był to najlepszy dzień na spacer. Miałem wrażenie, że zmienność aury była jedynym pewnym elementem dnia. Ale skoro już wyszedłem z domu i dotarłem nad rzekę…       Przenikliwa wilgoć wpychała się rękawami pod kurtkę. Rozmiękła glina zachęcała mnie do współpracy z Ministerstwem Śmiesznych Kroków i Bractwem Tańców Psychodelicznych. Gdy wreszcie […]

Czytaj dalej

  — Obudź się, Piotrusiu. Chodź, polatamy. Na poduszce stał mały chłopiec, wielkości plastikowego żołnierzyka. Trzymał się za boki i patrzył na mnie przekrzywiając głowę. Podskoczył, zrobił pełny obrót w powietrzu, stanął równo na nogach i znów zakrzyknął: — No nie śpij! Chodź polatać! Machnął do mnie i wzleciał. Krążył przez chwilę nad moją głową. […]

Czytaj dalej

    Ja i mój bar. Codzienne otwieranie już dawno zaczęło trzeszczeć. Rozchodzi się po ulicach drobnymi strzyknięciami, kuleje na lewą, szuka powietrza na schodach, klnie na widok krawężników. Bar, jakich wiele. Mógłby być w dowolnej mieścinie, bez najmniejszego znaczenia dla losów świata. We Wrocławiu choćby. Więc tu jest. I bar, i barman.     […]

Czytaj dalej

  Dlaczego żaden deszcz do tej pory nie obalił tezy, że w nocy wszystkie kamienie są czarne? Właściwie to nawet nie był deszcz. W światło latarń wlatywały skrzepliny. Może powyżej były krople, może były owalne, dostojne, ale im bliżej bruku, tym bardziej były to skrzepy; szkliste, lepkie, zgniatające się pod własnym ciężarem. Gdyby nie odgłosy […]

Czytaj dalej

1 Od pewnego czasu jaja kojarzyły mu się wyłącznie z lubieżnością, a jak na złość w każdej restauracji na śniadanie serwowano przede wszystkim jajecznicę. Poirytowanie rosło, gdy zachodził do kolejnych lokali. W końcu zrezygnowany klapnął na krzesło w kawiarni. Nie miał sił iść dalej. Zamówił kawę i drożdżówkę. Jaja wzbudzają dzikie żądze, a dla niego […]

Czytaj dalej

  — Idziemy!? — krzyknąłem ze swojego pokoju. Usłyszałem, jak pies zabuksował na terakocie. Po chwili wielkie oczy i sztywne uszy oczekiwały potwierdzenia komunikatu. — Idziemy! — powtórzyłem i zaczął się taniec radości. Poszliśmy nad rzekę. Przetarte ścieżki nie cieszą się gwarem stóp. Nie widać śladów mas. Z rzadka wędkarz przejdzie nimi. Może dzika zwierzyna […]

Czytaj dalej

  Ilonie   I stało się: wytyczyliśmy nową ścieżkę! Na misję poszliśmy przed  słonecznym południem. Założyłem grube spodnie i ciężkie buty oraz rękawice. Piesa miała skórzane szelki robocze i smycz. Nogami rozgarniałem i rozdeptywałem nazwane i nienazwane rośliny. Ułamywałem wiszące gałęzie tylko tam, gdzie było to konieczne przepraszając drzewa za ból i zakłócenie spokoju. Piesa pomagała odciągnąć […]

Czytaj dalej

            Tik.       Tak.       Tik.       Tak.       Tyk.       Tak.       Tik tak.       Tyk tak.       Tak tyk.         Tyktkaczy taktyk w tani takt,       A tajniak tai tajny fakt.       Gdzieś Chińczyk także tai Chi, […]

Czytaj dalej

  Wybudziły mnie ptasie sensacje. Rywalizowały z jednostajnym buczeniem klimatyzatora za hotelowym oknem. Słońce zrzuciło ze mnie kołdrę, obnażając przepocone prześcieradło. Telefon wyświetlił godzinę szóstą z grosikiem, ale już wiedziałem, że nici ze spania. Znam siebie wystarczająco długo. A może lepiej byłoby powiedzieć, że bardzo? Długo brzmi wyjątkowo poważnie, tak przejmująco, przemijająco.       […]

Czytaj dalej