Miniatury literackie. Blo(k) z myśli dojrzałego mężczyzny.

  Słońce podgrzewało popołudniowy pośpiech miasta. Powtarzało swój znój codzienny bez widocznych emocji, zupełnie jakby odwalało robotę mimochodem. Chodnik i stopy przechodniów przyłączały się do tańca falującego asfaltu, drżąc w powietrzu. Dziesiątki rąk strącały krople potu, setkami ginęły w drodze na betonowe płyty. Wiatraki klimatyzatorów, bucząc łzawo, błagały o przerwę, plastikowe meble miękły w próżnym […]

Czytaj dalej

  Rozdział pierwszy, w którym poznajemy profesora i czekamy na arcyważne wydarzenie   W zasadzie można powiedzieć, że nasz bohater nie jest już człowiekiem młodym, tak, można, ale twierdzić, że jest stary, to, naszym zdaniem, mocna przesada. Wszedł w drugą połowę piątej dekady życia i choć wszelkie znaki na ciele oraz duszy świadczą temu unisono, […]

Czytaj dalej

  Opowieść fantastyczna.   Osoby: Facetbuk Baba – mała, nie większa od dłoni, żyjąca na regale z książkami w pokoju Facetbuka, bohaterka kilku miniatur Kot Fantazyl – kot z fantazją   To ma być wrzesień? Godzina osiemnasta, dwadzieścia siedem stopni. Słońce wściekłe. Tuż nad wodą wisi, a jeszcze skwierczy. A tak chciałem posiedzieć sobie cichutko, […]

Czytaj dalej

    Adasiu, proszę cię, uspokój się. Już siódmą godzinę piszesz jeden akapit. Zostaw to. Odłóż telefon, wyłącz komputer. Chciałeś jeszcze coś zrobić, tak? Jaki ty dzielny jesteś, Adasiu. Ale to wszystko bez sensu, przecież wiesz. Siadaj. Daj już spokój i z pracą, i ze wszystkim. Siadaj. Posiedź sobie. I tak nie ma sensu. Wszystko […]

Czytaj dalej

1 Od pewnego czasu jaja kojarzyły mu się wyłącznie z lubieżnością, a jak na złość w każdej restauracji na śniadanie serwowano przede wszystkim jajecznicę. Poirytowanie rosło, gdy zachodził do kolejnych lokali. W końcu zrezygnowany klapnął na krzesło w kawiarni. Nie miał sił iść dalej. Zamówił kawę i drożdżówkę. Jaja wzbudzają dzikie żądze, a dla niego […]

Czytaj dalej

  Wybudziły mnie ptasie sensacje. Rywalizowały z jednostajnym buczeniem klimatyzatora za hotelowym oknem. Słońce zrzuciło ze mnie kołdrę, obnażając przepocone prześcieradło. Telefon wyświetlił godzinę szóstą z grosikiem, ale już wiedziałem, że nici ze spania. Znam siebie wystarczająco długo. A może lepiej byłoby powiedzieć, że bardzo? Długo brzmi wyjątkowo poważnie, tak przejmująco, przemijająco.       […]

Czytaj dalej

  Wiosna? Ach, to ty? Wróciłem późno i zmęczony. Zapaliłem lampkę i klapnąłem na fotel. Objął mnie czule. Zamknąłem oczy i w zaufaniu oddałem się jego przepastności.       — Nareszcie w domu — mruknąłem do siebie. — Nareszcie spokój i cisza.       Nie wybrzmiało mi w głowie jeszcze ostatnie słowo, gdy usłyszałem […]

Czytaj dalej

Ciepło, przyjemnie. Wystawiam twarz. Światłość przyzywa mgłę. Powoli unosi ją i zagarnia odkrywając świergot w skrytości. Pies się wybiesił i siedzi obok. Patrzymy. Ja na refleksy, ona na kaczki. Mi rodzą się słowa, psu cieknie ślina. Szepczę do niej. Patrzymy na siebie z ufnością. Głaszczę, podnoszę jej wargę. Jęzor i kieł, jak miłość i śmierć. […]

Czytaj dalej

Co za mgła! Gęsta, zwiewna, uroczysta! Aż chce się dziękować za tę wspaniałość. Tylko komu? No, to właśnie jest pułapka na niewiernych. Sięgam po telefon, aby zrobić zdjęcie. Kadruję przedzierające się światło, barwy liści wciąż szumiących niewyraźnie. Naciskam przycisk. „Brak miejsca.” – pojawia się komunikat na ekranie telefonu. Brak, wrak, srak, na opak — zezłoszczony  […]

Czytaj dalej